Coś o wotelu

Coś o wotelu

Najpewniej każdy z was choć raz w życiu słyszał słowo hotel, motel, hostel. Tutaj jednakże nie o tym mowa – raczej o nieco mniejszej jednostce noclegowej, wotel. Poniekąd jest ono motelem, jednakże ma pewne braki – zarówno pod względem formalnym, jak i prawnym, wskutek czego bezlitośnie pozbawiono go prawa do bycia nazywanym motelem. Dlaczego? Ano dlatego, iż w każdym kraju istnieją pewne normy, ba, ścisłe prawne przepisy, które mówią, kto może użyć nazwy motel a kto powinien się jednak od tego wstrzymać. Tak się składa, że wotel nie spełnia tych paru wymagań na motel, dlatego też… użyto pewnego chwytu marketingowego. Zamiast litery m wybrano literę w, która nie dość, że jest bardzo podobna do tej pierwszej (po prostu odwrócona) to jeszcze nie zmienia zbytnio słowa, które nadal kojarzy się z pojęciem „motel”. Co poniektórzy mogliby się nawet nabrać sądząc, iż jest to właśnie zwykły błąd i przekraczają progi prawdziwego motelu. Z tym się przecież kojarzy, prawda? Może być to nawet pewnym wzniosłym symbolem – gdy już przedsiębiorstwu uda się dokonać pewnych formalności, nieco przekształcić swój budynek, dokupując parę niezbędnych rzeczy, mogą z ogromną łatwością pozmieniać wszelakie szyldy jak najmniejszym kosztem. Wystarczy bowiem wyprodukować literkę m, albo, to już wersja dla prawdziwie oszczędnych, po prostu odwrócić w do góry nogami.